Niełatwy dialog
Spośród kilkudziesięciu tysięcy Polaków zabitych na Wołyniu pochowanych zostało do tej pory zaledwie pięć tysięcy. Część jeszcze w czasie rzezi, bo w niektórych miejscowościach było to możliwe. Reszta - w trakcie ekshumacji. Pozostali wciąż spoczywają tam, gdzie zostali zabici.
Pierwsze ekshumacje przeprowadzał dr Leon Popek w Ostrówkach Wołyńskich i Woli Ostrowieckiej. Jak podkreśla: „Większość naszych przodków do tej pory leży albo tam, gdzie zostali zabici, albo w tak zwanych dołach śmierci, gdzie zrzucono ich ciała. Do dziś są groby, w których leży po kilkaset osób, nietknięte od 1943 roku”.
Wszystko dlatego, że dwustronne rozmowy na temat ekshumacji na Wołyniu między Polską a Ukrainą nigdy nie były łatwe, a w dodatku od kilku lat są zablokowane.
Ukraińcy traktują UPA głównie jako bohaterów walki ze Związkiem Sowieckim, a wielu z nich nie wie, co wydarzyło się na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Większość ukraińskich historyków uważa rzeź za wzajemne walki między Polakami a Ukraińcami, nie zaś za zaplanowaną czystkę etniczną. Niektórzy obawiają się, że potępienie UPA będzie oznaczało potępienie walki Ukrainy o niepodległość.
Polacy zaś mają do Ukrainy żal o nazywanie ulic i placów nazwiskami banderowców, w tym sprawców rzezi, niezdolność do uznania odpowiedzialności UPA za mordy oraz blokowanie przeprowadzenia ekshumacji ofiar i ich chrześcijańskiego pochówku.
Korzysta na tym Rosja, która od wielu lat próbuje wykorzystywać tragedię Wołynia, by dzielić Polskę i Ukrainę. Problem ten był widziany przez wielu, w tym Jana Pawła II, który kilkukrotnie wzywał do polsko-ukraińskiego pojednania. . „Odczuwa się konieczność pojednania, które pozwoliłoby spojrzeć na teraźniejszość i przyszłość w nowym duchu” – pisał w liście do biskupów z Polski i Ukrainy w 60. rocznicę rzezi. W trakcie wizyty w Ukrainie w 2001 roku, we Lwowie mówił zaś do samych Ukraińców: „czas już się oderwać od bolesnej przeszłości. […] Niech przebaczenie – udzielone i uzyskane – rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu. Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności”.
Pojednanie rozumiane w ten sposób nie oznacza zapomnienia. Oznacza natomiast możliwość pójścia dalej, z szacunkiem i rozumieniem tego, co się wydarzyło. Oznacza próbę spojrzenia w przyszłość, która nie może być determinowana przez przeszłość.
Niełatwy dialog
Spośród kilkudziesięciu tysięcy Polaków zabitych na Wołyniu pochowanych zostało do tej pory zaledwie pięć tysięcy. Część jeszcze w czasie rzezi, bo w niektórych miejscowościach było to możliwe. Reszta - w trakcie ekshumacji. Pozostali wciąż spoczywają tam, gdzie zostali zabici.
Pierwsze ekshumacje przeprowadzał dr Leon Popek w Ostrówkach Wołyńskich i Woli Ostrowieckiej. Jak podkreśla: „Większość naszych przodków do tej pory leży albo tam, gdzie zostali zabici, albo w tak zwanych dołach śmierci, gdzie zrzucono ich ciała. Do dziś są groby, w których leży po kilkaset osób, nietknięte od 1943 roku”.
Wszystko dlatego, że dwustronne rozmowy na temat ekshumacji na Wołyniu między Polską a Ukrainą nigdy nie były łatwe, a w dodatku od kilku lat są zablokowane.
Ukraińcy traktują UPA głównie jako bohaterów walki ze Związkiem Sowieckim, a wielu z nich nie wie, co wydarzyło się na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Większość ukraińskich historyków uważa rzeź za wzajemne walki między Polakami a Ukraińcami, nie zaś za zaplanowaną czystkę etniczną. Niektórzy obawiają się, że potępienie UPA będzie oznaczało potępienie walki Ukrainy o niepodległość.
Polacy zaś mają do Ukrainy żal o nazywanie ulic i placów nazwiskami banderowców, w tym sprawców rzezi, niezdolność do uznania odpowiedzialności UPA za mordy oraz blokowanie przeprowadzenia ekshumacji ofiar i ich chrześcijańskiego pochówku.
Korzysta na tym Rosja, która od wielu lat próbuje wykorzystywać tragedię Wołynia, by dzielić Polskę i Ukrainę. Problem ten był widziany przez wielu, w tym Jana Pawła II, który kilkukrotnie wzywał do polsko-ukraińskiego pojednania. . „Odczuwa się konieczność pojednania, które pozwoliłoby spojrzeć na teraźniejszość i przyszłość w nowym duchu” – pisał w liście do biskupów z Polski i Ukrainy w 60. rocznicę rzezi. W trakcie wizyty w Ukrainie w 2001 roku, we Lwowie mówił zaś do samych Ukraińców: „czas już się oderwać od bolesnej przeszłości. […] Niech przebaczenie – udzielone i uzyskane – rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu. Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności”.
Pojednanie rozumiane w ten sposób nie oznacza zapomnienia. Oznacza natomiast możliwość pójścia dalej, z szacunkiem i rozumieniem tego, co się wydarzyło. Oznacza próbę spojrzenia w przyszłość, która nie może być determinowana przez przeszłość.
Wola Ostrowiecka, Leon Popek przy pracach ekshumacyjnych. 1992.
Fot. archiwum Leona Popka
Wyswietl w wersji dla czytników
<
POPRZEDNIA
>
NASTĘPNA
× Polski English Українська Wersja dostępna